Przejdź do treści
Kultura

Rynek Sztuki w Polsce

O rynku sztuki zaczyna się mówić w Polsce coraz więcej, nie tylko wśród wytrawnych koneserów. Po prostu - budzi emocje i zainteresowanie, jest „modny”. Czy to dopiero początek tego trendu?

Z Rafałem Kameckim, Prezesem Artinfo, rozmawiała Anna Jankowska.

Polski rynek dzieł sztuki długo czekał na swoją kolej i prawdziwe ożywienie. Przez lata interesowała się nim wąska grupa kolekcjonerów, kierująca się w swoich wyborach elementami piękna lub chęcią uzupełniania zbiorów pielęgnowanej kolekcji. Dziś na rynku obserwujemy bardzo silnym trend związany z inwestowaniem w dzieła sztuki. Trzeba przyznać, że nastała wręcz moda na kupowanie sztuki w Polsce. A co za tym idzie, rynek rośnie w szaleńczym tempie. Wszystko wskazuje, że jesteśmy na początku tego trendu. W naszym corocznym raporcie Artinfo.pl prognozujemy, że rok 2021 zakończy się wynikiem 520 mln zł. To są i tak bardzo ostrożne szacunki. Zostawiliśmy wyniki pierwszego półrocza tego i poprzedniego roku. Rynek wzrósł o 72%. Aktualnie zakończony 3. kwartał roku przyniósł zmianę aż o 131%. Takich wzrostów nie spotyka się na żadnym innym rynku.

 Skąd bierze się tak gwałtowny wzrost cen za prace, które jeszcze niedawno kosztowały kilka razy mniej? (Można podać przykłady)

aWspomniany inwestycyjny charakter decyzji klientów, uruchomił tak gwałtowne zwyżki cen. Mechanizm samo nakręcających się cen aż nadto obserwujemy przy dziełach Zdzisława Beksińskiego czy Edwarda Dwurnika. Obraz Beksińskiego - Postać z 1978 rok wystawiony został na aukcję w 2012 roku z ceną wywoławczą 55 tys. złotych. W toku krótkiej licytacji dom aukcyjnym przybił młotkiem transakcję na kwotę 60 tysięcy złotych. Niedawno, ta sama praca została wystawiona w domu aukcyjnym Desa Unicum już z estymacją 500-700 tysięcy złotych. Jednak to cena końcowa zaskoczyła wszystkich uczestników rynku. Nabywca zapłacił za nią 1 mln 920 tysięcy złotych. To blisko 30-krotnie wyższa kwota niż dziewięć lat temu. Pierwsze silne wzrosty cen obserwowaliśmy głównie na pracach Wojciecha Fangora, dziś ceny ustabilizowały się na bardzo wysokich poziomach. Aktualny rekord cenowy to 6.200.000 zł plus opłaty domu aukcyjnego.

 

W najbliższych tygodniach będziemy świadkami także kilku spektakularnych transakcji na pracach Magdaleny Abakanowicz. Już dziś można obejrzeć na wystawie przedaukcyjnej grupę 50 figur wykonanych z tkaniny jutowej. Estymacja wynosi 12-18 milionów złotych. W przypadku udanej licytacji, będzie to najdrożej sprzedane dzieło sztuki w Polsce.

Czy to oznacza, że te wysokie ceny już nie spadną? I odwrotnie - do jakiego stopnia mogą jeszcze wzrosnąć?

Nic nie wskazuje na to, aby silna pozycja rynku dzieł sztuki mogła być zagrożona. Co więcej, otoczenie gospodarcze, rosnąca inflacja, poszukiwanie inwestycji dla wolnych pieniędzy, będzie prawdziwym paliwem do kolejnych wzrostów. Historycznie patrząc na polski rynek dzieł sztuki, nie jest mu znana korekta cen. Nawet w najtrudniejszych momentach, myślę tu o kryzysie finansowym wywołanym upadkiem amerykańskiego Lehman Brothers w 2008 roku, rynek dzieł sztuki jeszcze przez ponad pół roku utrzymywał doskonałą kondycję. Później przeszedł w stan stagnacji i spowolnienia. Potwierdziło to obserwację, że klienci są gotowi sprzedawać dzieła w okresie dużych wzrostów, licząc na solidne zyski, jednak w spadkowych okresach wolą wstrzymać się od transakcji, niż pogodzić się ze stratą. To jest specyfika rynku dzieł sztuki, zawsze znajdą się inne aktywa, szybciej kierowane do sprzedaży, a dzieła sztuki czekaj na lepszą koniunkturę, a do tego czasu dalej cieszą oko i wiszą na ścianie.

 

Podsumowaniem zmian, o których mówimy jest doroczny Raport Artinfo. Ten najnowszy pojawił się niedawno. Muszę przyznać, że czyta się go i ogląda jak album o sztuce, mimo biznesowego profilu …

To nasza najważniejsza publikacja w roku. Długo wstrzymywaliśmy się z jej rozpoczęciem. Jednak obserwując jak silnie rynek się rozwija, w 2018 roku zdecydowaliśmy się na jego premierę. Od razu spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Archiwalne roczniki są dziś wielkim rarytasem, zachowaliśmy dosłownie kilka egzemplarzy.

Raport jest okupiony ponad półrocznym wysiłkiem wielu osób, ale cieszy nas, że stał się prawdziwym kompendium wiedzy, niezbędnikiem dla wszystkich uczestników rynku sztuki.

Omawiamy w nim sprzedaż we wszystkich domach aukcyjnych. Analizie poddana jest struktura rynku w podziale na różne jego części. Tradycyjnie istotne miejsce zajmują rankingi artystów i transakcji. Najnowsze wydanie zaskakuje największą jak dotąd objętością (332 strony!) oraz odświeżoną, nowoczesną szatą graficzną. Publikacja jest bogato ilustrowana - ponad 250 reprodukcji dzieł sztuki, zaopatrzona jest w liczne wykresy i tabele. Zapraszamy do zakupu najnowszej edycja, egzemplarze jeszcze są dostępne. 

Niezmiennie od kilku lat rośnie wartość prac Zdzisława Beksińskiego; niedawno jego „Postać” z 1978 roku osiągnęła rekordowy wynik 1, 92 mln zł. (z opłatą aukcyjną). Równolegle, duże jest zainteresowanie kupujących realizmem magicznym w ogóle. Jak można to wytłumaczyć? Jeśli konkretne dzieło zostaje zakupione za rekordową kwotę, to po zakupie trafia na rynek aukcyjny rzadziej? Staje się bardziej pożądany, poszukiwany, drogocenny? Jego wartość stale rośnie?

Każda rekordowa sprzedaż jest natychmiast komentowana przez rynek. Dodatkowo coraz częściej jest szeroko nagłaśniana przez media. O tych wyjątkowych transakcjach bywa bardzo głośno i wszystkie oczy są natychmiast kierowane na artystę. Poszukiwane są kolejne prace, wszyscy mają nadzieję na ponowne rekordy. Jednak zazwyczaj taka praca nie wraca na rynek. Chociaż są wyjątki. Tak stało się z dziełem Macierzyństwo Stanisława Wyspiańskiego. W 2007 roku sprzedane ten znakomity pastel za 620.000 zł. To była wówczas sensacja, cena wywoławcza wynosiła 300 tysięcy. Dokładnie dekadę później praca powróciła na rynek. Estymacja 1.400.000 - 2.000.000 zł nie była zaskoczeniem. Ostatecznie dzieło zostało sprzedane za 4 miliony 366 tysięcy złotych, czyli wielokrotnie więcej od pierwszego rekordu. Dziś spodziewałbym się ceny dochodzącej do 8 milionów złotych.

Niektóre z rekordowych dzieł przechodzą także do historii rynku. Tak było ze słynną pracą „Rozbitek” Henryka Siemiradzkiego. W 2000 roku Polswiss Art sprzedał to monumentalne dzieło na płótnie za 2 miliony 130 tysięcy złotych. To była naprawdę rekordowa wówczas cena. Obraz pozostawał niekwestionowanym liderem rankingu najdrożej sprzedanych dzieł w Polsce przez 13 lat. Dopiero wyjątkowej klasy dzieło „Polski Hektor” Jacka Malczewskiego zostało sprzedane za 2.600.000 zł na aukcji w 2013 roku. Obecny rynek jest tak silnie zwyżkujący, że rekordowe transakcje pojawiają się niemal co pół roku.

Inwestycja w dzieła sztuki jest jak inwestycja w nieruchomości?

Bardzo często zestawiano ze sobą te dwie formy lokowania pieniędzy. Coraz częściej dochodzę jednak do wniosku, że inwestycje w dzieła sztuki i nieruchomości zaczynają się rozmijać. Przez lata rynek dzieł sztuki znajdował się w cieniu inwestycji w nieruchomości. Wielu klientów wywodzi się właśnie z tego rynku, a dzieł sztuki traktowali jako alternatywne i bardzo pasjonujące uzupełnienie. Często porównywano te rynki na zasadzie, dobry obraz kosztuje tyle co luksusowy samochód lub kawalerka, a muzealnej klasy dzieło sztuki ma wartość apartamentu. Ceny dzieł sztuki zaczynają jednak przeganiać te ustalone przez lata proporcje. Ponadto można już ulokować bardzo duże kwoty w pojedyncze dzieła, a ich posiadanie nie generuje socjalnych kosztów utrzymania.

Rynek nieruchomości stał się trudnym rynkiem, często o małej stopie zwrotu. Ostatnio miałem rozmowę ze szwajcarskim kolekcjonerem, uświadomił mi, że kupowanie mieszkań np pod wynajem stało się w Szwajcarii jedynie pomysłem na przechowanie pieniędzy w czasie. Nie można już mówić o zyskach z wynajmu. Tylko na rozwijających się rynkach w Europie Wschodniej to jeszcze funkcjonuje, gdzie inwestorzy kupują mieszkanie pod klasyczny wynajem.

Co innego mówi się o dziełach sztuki. Tu potencjalne zyski mogą być niespotykanie wysokie, nie poddają się wyliczeniom ceny z metra czy centymetra dla płótna obrazu.

Na ostatnich dwóch aukcjach w Sothebys i Christies, zostały wystawione dwie prace Ewy Juszkiewicz. Jej praca całkiem niedawno można było kupić w Polsce w cenach kilkudziesięciu tysięcy złotych, a nawet bliżej 20 tysięcy złotych. Na londyńskich aukcja jedna z prac została sprzedana za kwotę 1,9 miliona złotych a druga za 2 miliony 360 tysięcy złotych. Wystarczyło aby zdolna artystka trafiła pod skrzydła jednej z najbardziej komercyjnych instytucji - Galerii Gagosian.

Raport Artinfo prognozuje trendy na rynku sztuki w Polsce do 2024 roku. Jakich zmian oczekiwałby Pan w tym czasie najbardziej?

Tak, po raz pierwszy zdecydowaliśmy się przedstawić prognozę na najbliższe 4 lata. Szacowany przez nas wynik na koniec tego roku - 520 mln złotych obrotu, już teraz wygląda na niezagrożony, a nawet będzie mocno przekroczony. Stosując nasze ostrożne prognozowania, spodziewamy się, że polski rynek dzieł sztuki może osiągnąć wielkość blisko 1 miliarda złotych w 2024 roku. Obecnie rynek rośnie w tempie nawet 130% względem analogicznych okresów sprzed roku. Jeśli tylko utrzyma się taka dynamika wzrostów to przed nami wyjątkowy czas dla handlu dziełami sztuki. 


Anna Jankowska. Dziennikarka, autorka reportaży badających ślady współczesnej kultury polskiej za granicą. Na stałe związana z TVP Kultura i programem newsowym 'Informacje kulturalne.

s

Najnowsze wydanie