Przejdź do treści
Aktualności
Kultura

Jestem w drodze, odkrywając siebie i świat

Olga Passia – pisarka, dziennikarka, właścicielka własnego wydawnictwa, projektantka mody, nauczycielka jogi. Kobieta wielu ról i wielu pasji. Gdybyś miała wybrać jedno zdanie, które najcelniej cię opisuje, co byś powiedziała?

,,Jestem w drodze, odkrywając siebie i świat.” Moja wędrówka trwa. Nie wiem, co będzie za rogiem, ale w tej niepewności kryje się prawdziwe piękno życia. Czasem, idąc przez las, udaję, że się nie boję, że jestem odważna. Tak sobie tylko mówię, bo tak naprawdę od dziecka brakuje mi pewności, że to, co robię, robię naprawdę dobrze. Patrzę na innych i zachwycam się, jak oni sobie radzą, jak potrafią ogarnąć swoją pracę zawodową, a ja pozostaję w ciągłym chaosie twórczym.

Może gdybym miała ten chaos nazwać moją drogą, nazwałabym „Drogą do siebie”, bo jakiś wewnętrzny głos mówi mi, że właśnie w tym moim rozgardiaszu jest porządek i ścieżka, która pozwala mi spełniać marzenia i realizować pasje. A ja mam bardzo silną potrzebę realizowania marzeń i bez tego nie potrafię żyć w zgodzie z sobą.

Zaprzyjaźniam się z tym chaosem na drodze i przekonuję się, że najważniejsze, że idę do przodu, i kiedy to myślę, nasuwa mi się cytat z „Władcy Pierścieni” Tolkiena: „Not all those who wander are lost.”

„Nie każdy, kto wędruje, jest zagubionym wędrowcem.” Uważam, że to jest zachęta dla każdego do odkrywania wędrówki samej w sobie, bo nasza ścieżka  nie zawsze musi prowadzić do konkretnego celu. To zdanie mówi, że podróż to nie tylko fizyczne przemieszczanie się z miejsca na miejsce, ale że wewnętrzna eksploracja i rozwój się liczą.

Osoby, które dążą do odkrywania nowych doświadczeń i pasji, nie zawsze muszą wiedzieć, dokąd zmierzają. Ja, na przykład, znam cel wędrówki jako pisarka, ale jako wydawca już nie, bo zakładając swoje wydawnictwo, nie odpowiedziałam sobie na pytanie, dokąd idę. Wiem tylko, że ta podróż jest okazją do poznawania siebie, rozwijania zainteresowań i odkrywania świata z nowych perspektyw. 

To ja, Klara” to Twoja pierwsza powieść, która trafia do szerokiego grona czytelników. Czy słowo debiut w ogóle pasuje do Ciebie i tej książki, skoro pisałaś już wcześniej, tylko że do szuflady?

Pasuje, bo to pierwsza książka, która ujrzała światło dzienne. W odbiorze czytelników jest to mój debiut, a pisarz tworzy dla innych, nie dla siebie. Póki pisze tylko dla siebie, brakuje odbiorcy, a bez odbiorcy ciężko mówić o literaturze.

q

Pisałaś od zawsze – dzienniki, listy, wiersze, próby prozatorskie, a także książki, których nigdy nie opublikowałaś. W którym momencie poczułaś, że możesz już o sobie powiedzieć: jestem pisarką?

Moment, w którym można uznać się za pisarza, może być różny dla każdego. Dla mnie to była chwila, w której mogłam podzielić się swoimi tekstami z innymi, ale także moment, w którym dowiedziałam się, że moje słowa mają wartość i są w stanie przekazać coś istotnego.

Prawdziwa moc pisania leży w zdolności do wyrażania własnych spostrzeżeń, spisywania swoich, ale też cudzych doświadczeń, często przekształcania wydarzeń, ale pozostawienie prawdziwych emocji.

To jakby sporządzanie pewnego rodzaju mapy czy dokumentu z wydarzeń, które wpływają na ludzkie losy i kształtują rzeczywistość.

By pisanie stało się literaturą, musi być uniwersalne, nawet jeśli jest osobiste. Tak jak u Amosa Oza czy Sylvii Plath – otwiera miejsca, w których czytelnik czuje, że emocje, o których czyta, nie są mu obce i rozpoznaje się w nich.

Literatura jest lustrem, w którym widzimy siebie. Ma na celu nie tylko opowiadanie historii, ale przede wszystkim skłanianie do refleksji i komentowanie rzeczywistości. Fiodor Dostojewski napisał, że literatura to nie tylko sztuka, ale także sposób na odkrycie prawdy o człowieku. Zgadzam się z tym, ponieważ w mojej twórczości koncentruję się na odsłonięciu emocji bohatera oraz ukazaniu jego lub jej człowieczeństwa, a czasem jego braku – jak w przypadku niektórych postaci.

Czasami zależy mi na odkryciu złej, psychopatycznej strony, gdzie zachowanie odbiega od tego, czego oczekujemy po człowieku. Taki obraz musi być starannie nakreślony, aby oddać to wypaczenie w sposób autentyczny i przekonywujący.

„Prawdziwa literatura to nie tylko to, co piszemy, ale także to, co odczuwają ci, którzy to czytają” – mówił Gabriel García Márquez. Te słowa doskonale oddają moje podejście do pisania. Opisując zagubioną w świecie, nieco naiwną dziewczynę, taką jak bohaterka na początku powieści „To ja, Klara”, pragnę wzbudzić uczucia i poruszyć emocje.

W zależności od osobistych kontekstów czytelników, udało mi się osiągnąć różnorodne reakcje. Niektórzy utożsamiali się z jej skrzywionym, traumatycznym charakterem, inni czuli oburzenie i niezrozumienie dla jej zachowań, a jeszcze inni odkładali lekturę, bulwersując się jej postępowaniem i decyzjami. Wszystkie te reakcje świadczą o tym, że udało mi się poruszyć najgłębsze struny emocjonalne – od łez po wściekłość i negację. Dzięki temu zdołałam wejść do świata literatury, tworząc postacie, które działają na czytelników i zostawiają w nich trwały ślad.

Już na pierwszych stronach „To ja, Klara” piszesz, że bliższa jest ci proza, bo trafia do szerszego grona odbiorców. A jednak język tej książki jest pełen poetyckich obrazów. Jak to się dzieje, że pisząc prozą, przemycasz w niej rytm, metaforę, wrażliwość właściwą poezji?

Może dlatego, że zanim zaczęłam pisać książki, pisałam wiersze. To był mój pierwszy krok i zapewne dlatego poezja przebija przez moją prozę. Pisząc poezję, najłatwiej oddać emocje i wrażenia. Jako czytelnik, sama bardzo cenię sobie literaturę, w której język jest czymś więcej niż tylko relacją z wydarzeń. To mnie porusza i przemawia do głębszych części mojej duszy, nie tylko do wyobraźni. Może właśnie odnajduję w tym nić, dzięki której przyklejam się do książki na dłużej niż czas czytania.

Czy ta powieść wymagała dokumentacji? Jeśli tak – w jakich obszarach musiałaś szukać materiałów, inspiracji, potwierdzeń?

Oczywiście, nie znam się na każdym z poruszanych przeze mnie tematów, ale pojawiły się, bo coś mnie tam pociągnęło. Na przykład musiałam dowiedzieć się więcej o neurodegeneracyjnej chorobie ojca Klary, historii niektórych budynków w Paryżu, filatelistyce – bo to było hobby ciotki Klary, no i o pracy w winnicy, a także procesie powstawania wina, który to temat jeszcze silniej pojawia się w jednym z opowiadań w zbiorze opowiadań „Niedopowiedzenia”, którego premiera jest już za chwilę, właśnie w listopadzie.

W powieści jest scena, gdy ciotka mówi Klarze: „jeśli boisz się tego, co tutaj, napisz historię, w której chciałabyś być.” Czy ta książka to właśnie taka historia dla ciebie – opowieść, w której sama chciałabyś się odnaleźć? 

Wolałabym się tam nie znaleźć, no nie zazdroszczę Klarze, gdyż ma niełatwo i wciąż we wszystkim była sama. Ja na szczęście w jej wieku nie musiałam tak się zmagać w samotności. Z drugiej strony ona ma szczęście, bo zawsze, kiedy jest już bardzo źle, pojawiają się właściwi ludzie. To podarowałam jej z własnego życia, bo zawsze miałam wrażenie, że mam anioła stróża, który jest blisko i nie zostawia mnie w chwilach, które mogłyby mnie skierować w złą stronę.

Dla kogo pisałaś „To ja, Klara”? Miałaś w głowie konkretnego czytelnika, czy raczej pozwoliłaś, by książka sama znalazła swoich odbiorców?

Nie miałam konkretnej osoby. Uważam, że to nie jest książka dla osób, które boją się konfrontacji ze sobą i ze swoim życiem. Wiem od czytelniczek, że bardzo silnie zmusza do refleksji. Słyszałam, że kobiety, czytając, zastanawiały się, czy są dobrymi matkami i czy mogły zrobić nieumyślną krzywdę córkom. Ale też, że kobiety czują, że Klara walczy o siebie i swoje marzenia, co daje im impuls, by iść w jej ślady i podążać za sobą, wierzyć w siebie. Wierzę, że ta książka pojawia się w odpowiednim momencie i czasie w dłoniach czytelnika i dla takiej osoby ją pisałam – dla takiej, która na nią czeka, czasem nie wiedząc nawet o tym. 

Poruszasz wątki bliskie pokoleniu lat 70. i 80. – niepartnerskie związki, obecność alkoholu w domach, brak uważności wobec dzieci, lekceważenie ich emocji, a w konsekwencji dziecięcą samotność. Dlaczego właśnie te tematy chciałaś przywołać?

Wychowałam się w czasach, gdy wszystko to było częścią dorastania. Picie kogoś z rodziców było normą, a bicie dzieci – praktyką stosowaną na co dzień. Przekonano mnie, że bije się je dla ich dobra, aby były dobrymi ludźmi, często z przekonaniem, że kiedyś za to podziękują. Ale nie zrobią tego, bo dziś siedzą w gabinetach u terapeuty i całe życie zmagają się z zaburzeniami. Nierzadko same uciekają w nałogi, odmienne niż rodzice, bo dopasowane do nowej rzeczywistości: praca, seks, leki, zakupoholizm. Czasem nigdy nie wychodzą z własnego dzieciństwa, mężczyźni nigdy nie dorastają, nie potrafią podejmować decyzji, mają problemy w relacjach, zostają rycerzami własnej matki, by podświadomie zrekompensować jej nieudany związek z ojcem. Kobiety zaś nie potrafią się głęboko i prawdziwie zaangażować, boją się miłości, bo obawiają się zranienia, więc uciekają przed bliskością, zmieniają partnerów jak rękawiczki. Każdy jest zły, bo żaden nie jest ojcem, którego szukają, a którego nigdy nie miały.

Zaburzeń jest bardzo dużo, a ja, mając swoją szkołę jogi, w pewnej mierze latami stałam się niecertyfikowaną psychoterapeutką i wysłuchałam tysiąca i jednej opowieści. Wybrałam te czasy, bo one mnie ukształtowały, zarówno w szkole, jak i w domu, w relacjach z rówieśnikami i zbudowały spojrzenie na świat i mnie samą, nie zawsze słuszne, bo wiele z tych przekonań nieustannie muszę rewidować i pracować nad zmianą.  Na pewno w książkach nie opisuję własnego życia, ale czerpię z niego sięgając do wspomnień i mapy emocji, które z tych wspomnień zostały. Podobno można zapomnieć, co się wydarzyło w naszych życiach, ale nie zapomina się, co się wtedy czuło, a ja prócz tego, że każda historia ma swoją akcję i dynamikę to piszę sporo o odczuwaniu.

Klara jest bohaterką bardzo współczesną – młodą kobietą, która wyjeżdża do Paryża. Dziś młodzi ludzie są obywatelami świata, ale samotność w nowym kraju pozostaje uniwersalnym doświadczeniem. Na ile chciałaś, by ta książka była właśnie o tym?

Klara musiała doświadczyć samotności, żeby pokazać, że nie wolno się załamywać, że każdy człowiek ma taki czas w życiu, że nie wie, ani co robić, ani skąd wziąć wsparcie czy siły. . Dla mnie kluczowym zadaniem było zbudować w czytelnikach wiarę, że każdy ma w sobie potencjał by się nie załamać i podnosić z momentów, które nas przerastają. Klara pokazuje, że można sobie wtedy przypomnieć o naszej roli w tym świecie, do czego w nim dążymy, a jak już wiemy, to trzeba wyruszyć w podróż, by spełniać te marzenia.

Ta podróż może być czymś dalekim od wyjazdu do Paryża, to decyzja pójścia na wymarzony kurs, wyjechaniem na wakacje albo zatrudnieniem się w kwiaciarni, czy napisaniem własnej książki. Podróż Klary, w mojej powieści to metafora drogi do siebie. A ta prowadzi przez realizację marzeń; marzenia same nigdy się nie spełniają. Trzeba determinacji i odwagi, mimo poczucia pustki, samotności i każdego rodzaju dyskomfortu, jaki często człowiekowi towarzyszy w chwilach przemiany. Kiedy jest wewnętrzna gotowość, wszystko zaczyna się układać i pojawiają się pomocne dłonie, wspierający ludzie – takie jest też moje doświadczenie. Sama znam to bardzo dobrze, bo kilka razy w życiu, kiedy już myślałam, że jestem sama na świecie, pojawiali się ludzie znikąd, podwożąc mnie w miejsca, w których chciałam się znaleźć, odmienne od do których zmierzali moi wybawcy.

Kiedyś w Indiach, gdzie byłam na kursie jogi, na nocnym targu zgasł prąd i zapanował chaos, a ja byłam dwadzieścia kilometrów od miejsca, w którym się zatrzymałam. Nie wiedziałam, co robić, więc zaczęłam iść poboczem, razem z krowami i ludźmi i w tej ciemności nagle ktoś zawołał mnie po imieniu z samochodu stojącego obok. To było coś niesamowitego i niewiarygodnego. Wierzę, że czasem życie ma w sobie coś z magii i to była taka chwila i ona pokazuje, że mój Anioł Stróż działa i nie śpi. Samotność Klary jest odbiciem samotności nas wszystkich, ale czasem wystarczy odrobina odwagi, aby pojawiły się niespodziewane rozwiązania.

Paryż w twojej książce nie jest tylko scenerią – to miasto, które dodaje historii magii i intensywności. Jaki jest twój własny Paryż, ten, który nosisz w sercu?

W sercu wciąż noszę Paryż, którego już nie ma. To bardzo głęboki sentyment do minionych chwil z moim dziadkiem i ciotką-babcią (nigdy nie poznałam rodzonej). Dużo zapachów na ulicach Les Lilas, artystycznej dzielnicy Paryża, zakupy w lokalnych sklepach, gwar ulic, chodzenie na zakupy spożywcze z ciotką… To wszystko we mnie wciąż żyje: rozmowy sklepikarzy, smak jedzenia, jakie przyrządzała ciocia, zapach pieczonych kasztanów na ulicy, a nawet zapach metra, który kojarzy mi się nie z brudem, lecz z ekscytacją, że jedziemy do miasta, że wydarzy się coś fajnego. 

Czy były miejsca, o których wiedziałaś od początku, że muszą znaleźć się w książce, bo są dla ciebie symboliczne?

Tak, choćby metro, ale w ogóle cały Paryż i niektóre miejsca w nim, choćby kościół świętej Magdaleny, okolice głównego gmachu Sorbony i pobliskiej Ile de la Cite, wyspy położonej na Sekwanie. No i oczywiście Kalisz, w szczególności dom mojej babci, długa ulica Górnośląska, mój dom dzieciństwa na obrzeżach miasta, ogrody i parki mojej młodości. 

Ważnym wątkiem w twojej książce jest poszukiwanie ojca – powrót do korzeni i próba zmierzenia się z bolesną przeszłością. Jak istotny był dla ciebie ten motyw w opowieści Klary?

Ważnym wątkiem w mojej książce jest poszukiwanie ojca – powrót do korzeni oraz próba zmierzenia się z bolesną przeszłością. Ten motyw jest dla mnie bardzo istotny, ponieważ uważam, że negatywne emocje po trudnych przeżyciach mogą niszczyć. Dlatego chciałam, aby Klara wybaczyła ojcu. Interesuje mnie ogólnie motyw wybaczania, ponieważ z własnych doświadczeń wiem, jak destrukcyjne może być przechowywanie urazy. Wybaczenie przynosi ulgę emocjonalną i pozytywnie wpływa na zdrowie psychiczne. Kiedy decydujemy się na wybaczenie, pokazujemy siłę i odwagę. To w pełni oddaje myśl Sartre'a: „Człowiek nigdy nie jest tak piękny, kiedy wybacza”, i tym cytatem zaczynam książkę.

Klara wybacza, ale okazuje się, że nie zawsze prowadzi ją to do szczęśliwych zakończeń. W opowiadaniu „Jeśli tylko będziesz chciała”, które jest krótką formą, ale jednocześnie kontynuacją powieści, Klara ponosi konsekwencje tego, że wciąż wybacza… a komu i w imię czego… to już zachęcam do lektury. Opowiadanie jest tak skonstruowane, że jest zrozumiałe dla każdego, również dla tych, którzy nie zapoznali się z losami Klary w powieści. 

Wrócę jeszcze do poszukiwania ojca i korzeni. Czy można ten wątek czytać szerzej – jako metaforę poszukiwania własnych fundamentów i własnego DNA, niezależnie od tego, kto jest naszym biologicznym ojcem?

Nasi rodzice różnią się od nas; wychowani w innych czasach, mają mniejszy dostęp do wiedzy, tak było i zawsze będzie. Jesteśmy coraz mądrzejsi, ale nasze dzieci wiedzą więcej, ponieważ mają lepszy dostęp do informacji, często także do lepszego wykształcenia i szerszych horyzontów, również dzięki nam – rodzicom. Jednak w głębi naszego jestestwa wszyscy kontynuujemy byt naszych przodków, i nie możemy wydłubać tego, kim jesteśmy.

Możemy mieć inną osobowość, inne poglądy, możemy się nawet wypierać naszej rodziny lub wstydzić się pochodzenia, ale wciąż nosimy w sobie pewne DNA. Choć jesteśmy jednostkami niezależnymi, nasze korzenie formują to, jak rozumiemy „jestem, czuję, żyję”. To tak głęboki fundament, którego nie da się z siebie usunąć. Dlatego, jeśli gdzieś głęboko czujemy niezaleczone rany, ból, żal, lepiej jest uderzyć w nie kilofem, zrobić dziurę i szukać odpowiedzi. Tak właśnie zrobiła Klara, bo podświadomie wiedziała, że nie da się uciec od jabłoni, z której spadła. 

Lada chwila ukaże się twoja druga książka – zbiór opowiadań, w których wraca Klara. Czy opowiadanie to dla ciebie ulubiona forma, czy raczej przystanek w drodze do innego gatunku? O jakiej książce marzysz najbardziej? 

Opowiadania to dla mnie wyjątkowa forma, złożona i bardzo ciekawa i jest dla mnie  niezastąpiona, niestety mało rozpowszechniona, czego żałuję. Zawsze chciałam napisać zbiór opowiadań i właśnie to zrobiłam i bardzo mnie to cieszy. Nie mogę powiedzieć, że to przystanek, raczej wędrówka, wejście na płaskowyż, z którego rozciągają się piękne  widoki, odmienne od tych jakie widać z wysokiej góry. Gdzie góra jest symbolem pracy nad powieścią. Każde z tych wzniesień jest inną formą i ma do przekazania zupełnie coś innego. Opowiadania to fenomen sam w sobie, w jednej książce można poruszyć mnóstwo tematów i ja to robię.

O jakiej książce marzę?

Nadal zamierzam trzymać się emocji i psychologicznych wątków. Człowiek jest nierozerwalnie związany ze swoją psychiką, a mnie to interesuje: czym się kieruje, co na niego wpływa, o co walczy i kiedy się poddaje. O tym wszystkim piszę i będę pisała. Złożoność ludzkiej psychiki zawsze będzie wysuwać się na plan pierwszy w mojej twórczości.

Chcę, aby moje postacie były autentyczne, i słyszę opinie osób ze środowiska literackiego, że mi się to udaje. Lubię eksplorować tematy egzystencjalne, takie jak wolność, odpowiedzialność i alienacja, nawiązując do filozoficznych refleksji Kundery i Sartre'a. Chętnie ukazuję zmagania bohaterów z ich wewnętrznymi demonami oraz poszukiwanie sensu w życiu. Często poruszam tematy wolności wyboru, ale nie mówię o tym wprost – robię to przez uwikłania bohaterów w ich własne demony, przeszłość i doświadczenia. Próbuję zrozumieć, co nimi kieruje i czy naprawdę jesteśmy wolni.

Może, jeśli miałabym spojrzeć w przyszłość, widzę powieść, w której będzie sporo ironii i humoru. Kiedyś czytałam dzieła Johna Irvinga i podobało mi się, jak mistrzowsko wplatał w swoje opowieści takie wątki, sprawiając, że trudne tematy stają się bardziej przystępne.

Na razie eksploruję tematy uniwersalne: miłość, śmierć, wolność, tożsamość czy konflikt społeczny. W tej chwili moja twórczość ma budzić emocje, i mam nadzieję, że moja najnowsza książka nie będzie tylko opowieścią, ale również zaproszeniem do rozmowy o tym, co naprawdę znaczy być człowiekiem. 

Kiedy premiera nowej książki, wspomnianego zbioru opowiadań?

Premiera zbioru „Niedopowiedzenia” jest czternastego listopada. Wersja elektroniczna będzie dostępna na początku grudnia, ale na razie w odróżnieniu od powieści „To ja, Klara” nie zdecydowałam się jedynie na audiobooka, to jednak jeszcze może się zmienić. Na razie moją energię kierują ku kolejnej książce, którą chciałabym wydać na wiosnę… ….tymczasem trzymajcie się ciepło i czytajcie książki, bo zimą jest w końcu najlepszy czas na lekturę.

Olga Passia - powieściopisarka i prozaiczka, w swoich dziełach głęboko eksploruje osobowości i emocje bohaterów. Autorka powieści obyczajowej „To, ja Klara” i Zbioru opowiadań Niedopowiedzenia. Jej twórczość charakteryzuje się różnorodnością stylów i tematów, a także niezwykłą umiejętnością uchwycenia ludzkich doświadczeń. Pochodzi z Kalisza, ale związana jest z Francją, gdzie mieszkała pisząc i studiując na Sorbonie. Właśnie tam stawiała pierwsze kroki literackie. Sentyment do Francji wyraża w literaturze, chętnie nawiązuje do tamtych rejonów. W jej literackim dorobku pojawiają się odniesienia do miejsc, wydarzeń oraz obyczajów tego kraju. Zawsze jednak szuka opowieści, które wykraczają poza biograficzny kontekst i stają się uniwersalne.

a

Najnowsze wydanie