Postanowienia noworoczne oczami psychoterapeuty
Realizacja postanowień noworocznych może nam wiele powiedzieć o nas samych: pokaże słabe punkty, ale też dowiedzie, jak wiele silnej woli potrafimy się siebie wykrzesać, gdy naprawdę nam na czymś zależy. Do tego jest to świetna lekcja cierpliwości i przyswojenia zasady, że wszystkie wielkie rzeczy zaczynają się od małych kroków. Skoro to takie korzystne, to dlaczego mamy z tym taki kłopot?
Koniec roku to dla wielu czas podsumowań oraz wyznaczania sobie celu na kolejne miesiące. Nie wszyscy jednak czują potrzebę ustalania noworocznych postanowień. Niektórzy z góry zakładają, że ich nie zrealizują, inni nie widzą powodu, by odgórnie ustalać jakieś cele, jeszcze inni zrazili się do sporządzania takiej listy, gdyż podejmowane do tej pory próby nie doprowadziły do pożądanych zmian.
Postanowienia noworoczne. Moda czy ważny element zdrowia psychicznego? Czy warto zaprzątać sobie głowę rozpisywaniem planów, czy też należy uznać, że to samo nakręcająca się moda, więc nie warto poświęcać temu uwagi?
Wielu z nas ma poczucie, że wchodząc w nowy rok, zaczynamy zapisywać czystą kartę, a co za tym idzie, zyskujemy pewną sprawczość, by zmienić to, co nam się nie podoba i podjąć działania, które do tej pory z jakiegoś powodu odkładaliśmy na później – mówi Karolina Borek, psychoterapeutka i współzałożycielka platformy psychologicznej Risify, dzięki której można odbyć terapię on-line. I dodaje, że nikogo nie należy przymuszać do spisywania postanowień, bo musi to wynikać z indywidualnej decyzji człowieka.
W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że potraktuje to zadanie jak przymus, obowiązek i nie będzie się ze swoją listą w żaden sposób utożsamiał – przekonuje Karolina Borek.
Entuzjastyczne spisanie postanowień to jedno, ale wdrożenie ich to już trudniejsze zadanie. O tym, jak wątła okazuje się niekiedy „silna wola” w starciu z rzeczywistością, niejedno mogą powiedzieć trenerzy sportowi, do których w pierwszych dniach stycznia zgłasza się rekordowa liczba klientów. W ciągu kilku tygodni staje się jasne, komu naprawdę zależy na poprawieniu sylwetki i kondycji, a kto bezrefleksyjnie założył, że: „w tym roku to już na pewno się uda”.
Przed końcem pierwszego kwartału przerzedzają się tłumy w siłowniach, a ci, którzy odpuścili, szukają wymówek albo zadręczają się wyrzutami, że nie wykazali się odpowiednią determinacją.
Jeszcze przed spisaniem postanowień warto się zastanowić, czy to, co klasyfikujemy jako postanowienie, na pewno nim jest. Chodzi o odpowiedzenie sobie na pytanie, czy dana Risify.pl zmiana i zakładane osiągnięcia poprawią jakość naszego życia albo sprawią, że lepiej się ze sobą poczujemy. Nikt nie kwestionuje korzyści wynikających z aktywności fizycznej, ale czy za umieszczeniem jej na liście przemawia rzeczywista potrzeba, a może tylko chęć wpisania
czegokolwiek, bo tak wypada? – podpowiada Karolina Borek.
Roli motywacja w realizacji celów nie można przeceniać, podobnie jak języka, za pomocą którego formułujemy cele. Nasz mózg nie lubi nakazów i zakazów i szybko zacznie je traktować jako rodzaj represji, od których będzie chciał się uwolnić. Zrobi to łatwo: będzie sabotował listę i wysyłał sygnały, że nie warto się starać, lepiej dać sobie spokój z robieniem tego, co nie sprawia przyjemności.
Nic samo się nie dzieje. Sporządź sobie plan działania Jak więc dokonywać postanowień noworocznych, by się nie zawieść?
Po pierwsze należy zastanowić się, czemu mają służyć nasze plany i czy wynikają z prawdziwych potrzeb czy
jedynie z chęci zaimponowania innym osobom. Warto się wsłuchać w siebie i swoje pragnienia. Inna sprawa, że te potrzeby zmieniają się, bo przecież i my się zmieniamy, więc każdego roku będziemy wyznaczać sobie inne cele. Po drugie, należy znaleźć balans między dwiema zasadami: z jednej strony mierzyć siły na zamiary, czyli nie porywać się na zadania, które z różnych powodów mogą się okazać zbyt skomplikowane, a z drugiej – nie ograniczać się wyłącznie do najprostszych celów, których realizacja nie będzie stanowiła żadnego wyzwania.
Zmiany łatwiej jest wprowadzać stopniowo, a nie na zasadzie rewolucji. Świetnie sprawdzi się metoda małych kroków, bo każdego dnia można zobaczyć postęp. Praca nad mniejszymi „częściami” zadania pozwoli również uniknąć wypalenia, w razie, gdy realizacja celów nie będzie przebiegała zgodnie z planem – mówi Karolina Borek i dodaje:
„Nauka rozpoczynania” jest lekcją ważną samą w sobie. Lepiej zrobić mniej i widzieć choćby niewielkie efekty swoich działań, niż złościć się, że nie osiągamy dalekosiężnych celów. Każdy kierowca zna zasadę, by dostosować prędkość do panujących warunków i stanu nawierzchni. Przy wyznaczaniu sobie celów jest tak samo: nastawianie się na dokonanie w krótkim czasie czegoś trudnego, co wymaga czasu i przygotowań, najpewniej przyniesie rozczarowanie i nie ma znaczenia, że podejmujący się zobowiązania jest wyjątkowo ambitny i wierzył, że pokona przeciwności.
Nie da się, a w każdym razie w bezpieczny sposób dla organizmu, w pół roku z osoby preferującej siedzący tryb życia zrobić uczestnika maratonów. Już na etapie planowania warto dać sobie uczciwy czas na zrealizowanie celu – dodaje psychoterapeutka.
Prokrastynacja, odwieczny wróg postanowień
Realizacja postanowień noworocznych ma swoją dynamikę. W pierwszych dniach stycznia wciąż jesteśmy pełni zapału i przekonani, że sukces jest na wyciągnięcie ręki (casus pełnych
siłowni). Z czasem mniej zmotywowani ograniczają intensywność działań, a po czasie część zupełnie rezygnuje z realizacji zamierzeń. Bardziej podatni są na to ci, którzy z łatwością odkładają obowiązki na później.
Karolina Borek