Przyszłość branży pielęgnacji terenów zielonych to automatyzacja, dane i precyzja

Autonomiczne maszyny, cyfrowe zarządzanie flotą i nowe modele finansowania zmieniają oblicze branży utrzymania terenów zielonych. Tomasz Bętkowski – właściciel firmy Bętkowski Service i autoryzowany dealer marek takich jak Husqvarna, Stiga, AL-KO, Cub Cadet, Gardena, Cedrus, i FJDynamics – opowiada, jak technologia pozwala obniżać koszty, zwiększać jakość usług i realnie poprawiać jakość przestrzeni, w której żyjemy.
Nowoczesna technologia zmienia krajobraz polskich miast. Jakie najważniejsze trendy można zauważyć w tym zakresie?
Można śmiało powiedzieć, że obserwujemy cichą rewolucję. Przez wiele lat dbałość o przestrzeń publiczną była uzależniona przede wszystkim od budżetów i dostępności ludzi do pracy. Dzisiaj – dzięki rozwojowi technologii, możemy osiągnąć wyższy standard utrzymania zieleni bez proporcjonalnego wzrostu kosztów. A to zmienia bardzo wiele.
Nowoczesne kosiarki, szczególnie te autonomiczne i elektryczne, jak np. Husqvarna Ceora czy FJDynamics RM21, pozwalają wykonywać pracę szybciej, dokładniej i taniej. Nie wymagają obecności operatora, mogą działać nocą, są ciche, bezemisyjne i przede wszystkim powtarzalne, nie zapominają o fragmencie trawnika, nie mylą się z powodu zmęczenia. To oznacza, że nawet mniejsze samorządy czy spółdzielnie mogą sobie pozwolić na zielone tereny utrzymane w standardzie, który jeszcze kilka lat temu był zarezerwowany wyłącznie dla ekskluzywnych osiedli czy stadionów piłkarskich.
Technologia cyfrowa daje zupełnie nowe możliwości zarządzania zielenią. Możemy dziś planować harmonogramy koszenia, analizować dane, optymalizować czas pracy i zużycie energii. To przekłada się nie tylko na oszczędności, ale też na lepszą jakość przestrzeni, równiej przyciętą trawę, mniejsze ryzyko pomyłek, szybsze reagowanie na potrzeby mieszkańców. To, co jeszcze niedawno było kwestią estetyki i kosztów, dziś jest zależne od technologii. I to bardzo dobra wiadomość, bo jeśli koszenie, podlewanie czy nawożenie można zautomatyzować, to zyskujemy czas i zasoby na to, by zieleń projektować mądrzej, pielęgnować bardziej kompleksowo.
W takim razie proszę powiedzieć więcej o tym, w jaki sposób można optymalizować koszt utrzymania zieleni.
To nie jest to już teoria, tylko praktyka, którą na co dzień wdrażamy w firmach, gminach czy wspólnotach mieszkaniowych. Optymalizacja kosztów w utrzymaniu zieleni to dziś nie tylko możliwa droga, to konieczność. I nowoczesna technologia daje nam do tego realne narzędzia.
Po pierwsze, automatyzacja znacząco ogranicza koszt pracy ludzkiej, który w strukturze wydatków firm ogrodniczych i komunalnych bywa dominujący. Autonomiczne kosiarki mogą pracować bez operatora, przez wiele godzin dziennie, także wtedy, kiedy zespół koszący kończy już pracę. Nie trzeba organizować transportu, nie trzeba zarządzać grafikami, nie ma przerw, urlopów ani chorobowego. Jedna maszyna może zastąpić cały zespół – i robi to bez utraty jakości.
Po drugie, maszyny elektryczne są tańsze w eksploatacji niż ich spalinowe odpowiedniki. Nie trzeba kupować paliwa, rzadziej się psują, serwis jest prostszy, a części eksploatacyjne zużywają się wolniej. To są wymierne korzyści – mniej kosztów bieżących, mniej przestojów, mniej nieprzewidzianych wydatków.
Po trzecie, mamy dziś dostęp do systemów cyfrowych, które pozwalają dokładnie analizować efektywność. Ile czasu zajmuje skoszenie danego terenu, ile energii zużywa maszyna, jak często trzeba przeprowadzać przeglądy. Dzięki tym danym można lepiej planować harmonogramy pracy, ograniczać zbędne przejazdy i optymalizować wykorzystanie maszyn.
Nie chodzi jednak tylko o oszczędność pieniędzy – choć ona oczywiście jest bardzo istotna. Optymalizacja oznacza również większą przewidywalność i kontrolę nad całym procesem. A to szczególnie ważne w sektorze publicznym, gdzie często obowiązują umowy z dokładnie określonymi standardami jakości i terminami. Dzięki technologii można tymi wymaganiami zarządzać bardziej profesjonalnie i z mniejszym ryzykiem.
W praktyce, firmy które wdrażają nowoczesny sprzęt, zauważają spadek kosztów utrzymania zieleni o 30–40% już w pierwszym sezonie. I to jest konkretna różnica, która pozwala samorządom przeznaczyć środki na dodatkowe inwestycje, na przykład nowe nasadzenia, systemy nawadniania czy rekultywację zaniedbanych terenów.
W takim razie proszę powiedzieć dlaczego automatyzacja gwarantuje poprawę jakości?
To bardzo ważne pytanie, bo wiele osób, szczególnie tych, które dopiero zaczynają interesować się automatyzacją utrzymania zieleni, ma wciąż przekonanie, że „robot nie zastąpi człowieka” albo że automatyczne kosiarki są dobre tylko do przydomowych trawników. Tymczasem rzeczywistość jest dokładnie odwrotna. W wielu przypadkach automatyzacja poprawia jakość pielęgnacji terenów zielonych – i to znacząco.
Weźmy przykład kosiarki autonomicznej, takiej jak FJDynamics RM21 czy Husqvarna Ceora. To urządzenia, które pracują z dokładnością do 2–3 centymetrów, z użyciem systemu RTK GPS. Oznacza to, że maszyna nie zostawi niekoszonych pasów, nie ominie narożników, nie pomyli się przez brak skupienia. To poziom precyzji, którego wielu operatorów po prostu nie jest w stanie utrzymać przez kilka godzin pracy dziennie. Nie dlatego, że są niekompetentni, tylko dlatego, że człowiek się męczy, rozprasza, popełnia błędy.
Dodatkowo, automatyzacja oznacza stałą, powtarzalną jakość. Maszyna każdego dnia pracuje tak samo, z tą samą prędkością i parametrami. To bardzo istotne na przykład w utrzymaniu boisk sportowych, osiedli premium czy reprezentacyjnych parków, gdzie równomierność cięcia i estetyka są absolutnie kluczowe.
Warto też wspomnieć o komforcie użytkowania. Automatyczna maszyna pracuje bez hałasu, bez spalin, bez ryzyka uszkodzenia mienia lub wypadku przy nieostrożnym manewrowaniu. Może działać nocą, na terenach zamkniętych, w pobliżu szkół czy szpitali – tam, gdzie klasyczne urządzenia spalinowe są po prostu wykluczone.
I jeszcze jeden ważny aspekt, automatyzacja daje czas. Osoba, która dotąd obsługiwała kosiarkę, może teraz zarządzać flotą kilku maszyn, nadzorować inne prace pielęgnacyjne, reagować szybciej na zmiany warunków czy planować zadania z wyprzedzeniem. To zupełnie inny model pracy – bardziej strategiczny, bardziej wydajny i po prostu nowocześniejszy.
Proszę opowiedzieć o konkretnych rozwiązaniach technologicznych, które mają największy wpływ na efektywność pracy.
Dziś na rynku dostępne są nie tylko pojedyncze nowinki, ale całe systemy, które w realny sposób zmieniają sposób pracy w terenie. Mogą być stosowane zarówno w firmach komunalnych, jak i u mniejszych wykonawców. Kluczowym rozwiązaniem, i to takim, które decyduje o przewadze technologicznej, jest możliwość zarządzania całą flotą maszyn z poziomu aplikacji lub platformy online. Zarządca widzi w czasie rzeczywistym, gdzie znajduje się każda maszyna, ile trawy skosiła, ile energii zużyła, czy wymaga serwisu. To pełna cyfryzacja procesu, która daje ogromne możliwości planowania, analizowania i rozliczania pracy.
Kolejnym elementem jest elektryfikacja napędów. Coraz więcej maszyn, od kosiarek po dmuchawy i nożyce, przechodzi na zasilanie akumulatorowe. To nie tylko kwestia ekologii, ale i konkretna oszczędność: energia elektryczna jest tańsza niż paliwo, a urządzenia elektryczne są cichsze, prostsze w obsłudze i mniej awaryjne. W Bętkowski Service widzimy wyraźny wzrost zainteresowania takimi rozwiązaniami – i to nie tylko wśród dużych graczy, ale również małych firm, które liczą każdy grosz.
Ciekawym kierunkiem są też technologie analizy danych środowiskowych, na przykład czujniki wilgotności gleby, systemy monitorujące stan trawnika, drony z kamerą termowizyjną czy rozwiązania do lokalizacji chwastów. Dziś takie rzeczy wchodzą do ogólnodostępnego użytku. Co ważne, nie trzeba wdrażać ich wszystkich od razu. Można budować system krok po kroku, zaczynając od jednej maszyny, jednej aplikacji, jednego oszczędnego rozwiązania.
To, co łączy te wszystkie technologie, to wzrost efektywności, mniejsze nakłady pracy, większa przewidywalność, niższe koszty jednostkowe i wyższa jakość. To zupełnie inna logika działania niż jeszcze pięć lat temu, i właśnie w tym kierunku zmierza cała branża.
Jak naprawdę jest z dostępnością tych technologii dla mniejszych firm?
Jeszcze kilka lat temu odpowiedź brzmiałaby „raczej nie”. Nowoczesne rozwiązania były drogie, trudne do wdrożenia, a przede wszystkim dostępne tylko dla dużych miast, stadionów czy prywatnych inwestorów z dużym budżetem. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Technologia się upowszechniła, potaniała i stała się bardziej elastyczna, a to otwiera rynek także dla firm lokalnych i niewielkich wykonawców usług ogrodniczych.
Z mojej perspektywy, jako dystrybutora, obserwuję bardzo wyraźny trend, coraz więcej małych firm inwestuje w autonomiczne kosiarki, systemy zarządzania flotą czy urządzenia elektryczne, bo widzą w tym nie tylko prestiż, ale też realny zwrot z inwestycji. Producenci, z którymi współpracujemy, jak FJDynamics, Husqvarna, Stiga, AL-KO czy Cub Cadet, wyraźnie rozumieją potrzeby mniejszych klientów. Proponują sprzęt modułowy, skalowalny, a przede wszystkim dostępny w modelach leasingowych lub subskrypcyjnych.
To znaczy, że mała firma, która jeszcze wczoraj obsługiwała ręcznie 20 hektarów, dziś może, dzięki jednej autonomicznej kosiarce i aplikacji do zarządzania, obsłużyć 50 hektarów zatrudniając znacznie mniej ludzi. To konkretna przewaga konkurencyjna, której nie da się przecenić w dzisiejszych realiach rynku pracy.
Warto też podkreślić, że nowoczesny sprzęt nie wymaga skomplikowanego wdrożenia. Często to kwestia jednego dnia szkolenia, maszyna jest gotowa do pracy, a użytkownik ma pełne wsparcie techniczne. W Bętkowski Service stawiamy na zasadę - nie tylko sprzedaż, ale również wsparcie. Pomagamy dobrać sprzęt do konkretnych potrzeb, nie na siłę, ale w oparciu o to, co realnie się opłaca. Bo nie ma jednej maszyny dla wszystkich, kluczem jest dobre dopasowanie i umiejętność korzystania z możliwości, które daje technologia.
W jakim kierunku będzie rozwijać się branża w ciągu najbliższych kilku lat? Co powinien wiedzieć przedsiębiorca, który chce nadążyć za tymi zmianami?
W mojej ocenie kierunek rozwoju jest bardzo wyraźny - automatyzacja, cyfryzacja i integracja usług w jeden system zarządzania. To nie są tylko modne hasła – to konkretna ścieżka, którą podążają zarówno producenci maszyn, jak i firmy odpowiedzialne za utrzymanie terenów zielonych. Myślę, że w ciągu 5 lat przestaniemy mówić o kosiarkach, a zaczniemy mówić o inteligentnych modułach roboczych, które, oprócz koszenia, będą mogły zbierać dane o nawodnieniu gleby, rozpoznawać ubytki trawy, integrować się z systemem pogodowym i pracować w zespole z innymi maszynami.
To oznacza, że przedsiębiorcy, niezależnie od skali działalności, powinni myśleć o swojej firmie jak o operatorze usług technologicznych, a nie tylko wykonawcy fizycznych prac. Kto pierwszy to zrozumie, zyska przewagę. Bo nie chodzi już tylko o to, żeby „kosić taniej”. Chodzi o to, żeby kosić lepiej, szybciej, precyzyjniej, z możliwością raportowania i analizowania danych.
Producenci to rozumieją. Marki, które reprezentujemy jako Bętkowski Service, wyraźnie przesuwają swoje centra innowacji w kierunku integracji, zarządzania flotą przez aplikacje, zdalnych aktualizacji oprogramowania, współpracy z systemami miejskimi. To fundamenty przyszłego rynku.
Warto podkreślić jeszcze jeden ważny wątek - świadomość ekologiczną. Samorządy, deweloperzy i firmy coraz częściej patrzą na emisję hałasu, emisję spalin, zużycie zasobów. Maszyny elektryczne, bezemisyjne i ciche, idealnie wpisują się w te potrzeby. I tu znowu: ci, którzy zainwestują wcześniej, będą mieli argumenty nie tylko cenowe, ale również wizerunkowe. A to często przeważa w przetargach.