Przejdź do treści
Aktualności

Różnica pokoleń nawet przy alkoholu?

Niektóre marki zapominają, że wszyscy nie są jednakowi

Według raportu Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy aż 95 proc. pełnoletnich Polaków chociaż raz w roku spożywa napoje alkoholowe. Pijemy na urodzinach, imprezach rodzinnych, towarzyskich. Kulturowo jesteśmy otwarci na alkohol – pytanie jednak – czy również między pokoleniami panuje solidarna zgoda? O to zapytaliśmy Grzegorza Chojnackiego, prezesa BZK Alco.

Niemal każdy Polak spożywa napoje z zawartością alkoholu. W tym przypadku również mamy do czynienia z różnicami pokoleniowymi?

Z pewnością tak. Te różnice nie będą oczywiście nosiły znamion wzajemnej antypatii, ale prawdopodobnie młodsi klienci ze zdziwieniem spoglądają na niektóre wybory swoich ojców lub dziadków. Chyba najlepszym przykładem jest wódka.

Alkohol obecny w Polsce od dawien dawna.

Dokładnie. Dla osób urodzonych tuż po wojnie wódka jest po prostu synonimem alkoholu – żaden inny trunek nie klasyfikuje się w oczach tych odbiorców, jako “czysty”. Z drugiej zaś strony mamy tzw. Pokolenie X. Doświadczenia PRL-u odcisnęły na nich bardzo wyraźne piętno, ponieważ ci klienci dorastali w dobie ówczesnego systemu. Są to osoby według niektórych źródeł urodzone między rokiem 1966 a 1975, a część badaczy określa tę grupę mianem Generacji Przełomu – chodzi o okres transformacji ustrojowej i gospodarczej. Tym samym ich dzieciństwo i wiek nastoletni przypadało na okres Pewexów, ale i opustoszałych półek standardowych sklepów. Ich wczesna młodość to z kolei początek krajowego kapitalizmu.

I wtedy też mieli okazję do spróbowania innej oferty.

Nieco innej. Przykładowo nalewki i likiery były znane w domach jeszcze za PRL-u, ale już sklepowe odpowiedniki na dobre weszły po roku 1991. Wtedy też okazało się, że nie trzeba prowadzić “handlu wymiennego”, a po prostu iść do dyskontu i kupić produkty polskie, ale i niemieckie, węgierskie, czy też francuskie, a nawet brytyjskie. Stopniowo Pokolenie X przyzwyczajało się do nowego obrazu oferty alkoholi. Podobnie było z piwem, które nabrało na znaczeniu wraz z nastaniem nowego systemu.

Ale wciąż ci odbiorcy pozostawali zachowawczy wobec całkowitych nowości.

Zgadza się. O wiele bardziej otwarci są przedstawiciele Pokolenia Y, a więc tzw. millenialsi. Ci z kolei urodzili się albo tuż przed zmianami systemowymi, albo tuż po. Standardową cezurą są lata 80. i połowa lat 90. Tym samym pełnoletniość tej grupy datuje się na wczesne lata 2000. Wszyscy chyba pamiętają rzut produktów amerykańskich – ten trend nie ominął także branży alkoholowej. Dla nich wolny rynek jest przestrzenią do eksperymentowania, dlatego starsi przedstawiciele tej grupy zaczynali popijać whisky, a także drinki na bazie ginu, czy też wszelkiego rodzaju miksy likierowe. Z obecnego punktu widzenia jest to grupa dla nas przełomowa.

Właśnie oni wyznaczyli konkretną granicę między Pokoleniem X a samymi sobą?

Tak. Jednymi z najciekawszych danych na ten temat dzielą się analitycy z Wine Market Council. Pomimo iż jest to badanie amerykańskie, to pewne schematy można przełożyć również na polskie realia. W 2015 roku ówczesna grupa od 22. do 37. roku życia, a więc blisko 80 mln osób wypiło ponad 159 mln skrzynek wina. Przyjmując, że 1 skrzynka to standardowo 12 butelek, po 750 ml każda, statystycznie wychodzi 9 litrów wina na osobę. Równolegle, na dalszy plan schodziły piwa oraz wódki.

Ale w Polsce raczej nie będziemy mieć do czynienia z renesansem win?

Najpewniej nie. Najciekawsza w tym badaniu wydała mi się właśnie różnica między jednym pokoleniem a drugim. W polskich realiach możemy podobne zjawisko zaobserwować w przypadku piw kraftowych, ale również ogółem – alkoholi kraftowych. Przykładowo w naszej ofercie mamy linię “Stanisław Wokulski” oraz “Folwark Janików”. Były to dla nas o tyle przełomowe projekty, że cieszyły się zainteresowaniem właśnie młodszych odbiorców, choć stereotypowo – przecież takie nawiązania powinny przypaść do gustu przede wszystkim starszym klientom. Millenialsów zainteresowały głównie warianty bio z żyta ekologicznego oraz z surowców bezglutenowych. Pokolenie X z kolei optowało za czystymi propozycjami.

Więc w Polsce mamy do czynienia z przejściem z segmentu czystych wódek w stronę eksperymentów, ale na bazie klasycznych smaków?

Dokładnie. Jeszcze jeden przykład – “Wokulski” na bazie bimbru, ale o smaku cytrynowym. Przecież na pierwszy rzut oka to produkt typowo pod starszego konsumenta, ale swoisty powrót do przeszłości ze współczesną nutą w tle to już nisza młodych. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku pigwy z irlandzką whiskey.

Faktycznie tym myśleniem możecie się wyróżnić na rynku.

To nasza filozofia od początków działalności BZK Alco. Niektóre marki zapominają, że wszyscy nie są jednakowi, a nasze projekty wyraźnie nawiązują do potrzeb różnych pokoleń. Inny przykład – linia “SHE”. Młode kobiety bardzo cenią sobie własną niezależność i chcą, aby ich głos został usłyszany. To unikalna cecha młodego pokolenia, dlatego chcieliśmy podkreślić istotę tych potrzeb.

aZ drugiej zaś strony – czy jakiś alkohol może łączyć preferencje konsumenckie różnych pokoleń?

Oczywiście istnieją pozycje ponadczasowe – m.in. whisky lub gin. Drinki na bazie goryczki to bardzo ciekawy krok w kierunku łączenia różnych pokoleń, ponieważ i starsi znajdą pewne nawiązania do własnej młodości – nawet filmów typu “Casablanca”, a młodsi przełożą te doświadczenia na własne realia – chociażby “Bonda”, ale już raczej wersje z Danielem Craigiem, no może Pierce’em Brosnanem, a nie Rogerem Moore’em [śmiech].

Dziękuję za rozmowę.

Bardzo dziękuję.

 

 

Najnowsze wydanie